Witam po świętach.
Czuję się dziś wyjątkowo ociężała i bez jakichkolwiek chęci do działania.
Po świętach należałoby odpocząć!, a nie tak od razu do pracy,
na dodatek po przestawieniu czasu na letni. Miałam z rana opory, oj tak!
A dziś wspomnę... pewne rośliny tzn.TYKWY,
które ususzone dostałam od koleżanki.
Długo myślałam co też z nimi zrobić, jak by je tu przyozdobić, no i wymyśliłam. Różane motywy.
Teraz zdobią parapet okna altanki na mojej działce.
Chciałam stworzyć klimacik coś a'la rustykalny...
I te firanki w domki-uwielbiam.
Tak prezentują się moje różane panienki pojedyńczo:
A tak na parapecie, w świetle dziennym:
Kolejne tykwy są w fazie wysychania, zajmują meble kuchenne u mojej mamy
i oczywiście u mnie, co doprowadza do szału mojego M.
Nie wiem, czy ktoś z Was uprawiał tykwy? Ja miałam okazję w ubiegłym roku.
I jak to na początku - metodami prób i błędów,
z kilku sadzonek - ostatecznie wyhodowałyśmy (rzecz jasna u mamusi na polu) około 15 sztuk.
Ale kilka wypadło podczas zimy, bo zaczęły gnić i powlekać się pleśnią. Ohyda!
Do ozdobienia doczekało się ok. 7 sztuk. To znaczy dosychają.
Macie jakieś doświadczenia z tykwami?
A w ogóle jak się podobają?
Pozdrawiam cieplutko.Iwona
piękne! pierwszy raz widzę takie cusik jak "tykwy". i pomysł i wykonanie rewelacja!
OdpowiedzUsuńsuper pomysł. Same tykwy są troszkę mało kolorowe a tak to zupełnie co innego :)
OdpowiedzUsuń